|
w końcu ręce wojów dzielnych słabnąć z utrudzenia poczęły i coraz wolniej i coraz mniej sprawnie ciosy wrogów odbijały. Hellmutowi ogarnęli nas ze wszystkiem w końcu i poczęli kłaść trupem po kolei dzielnych Wszeborowych wojów, którzy na kolana, a później na wznak bez życia padali raz po raz. Mimo to jednak szyku nie złamawszy jak szli do boju, tak i umierali ramię w ramię... Wielkie straty drużyna Jarla na łące owej odniosła, ale też okrutnie drużynę Księcia wściekli wojowie Hellmuta poszarpali klęskę głównym siłom armii Wszebora zadając. Z garstką jeno wojów Księcia naszego chroniąc z pola bitwy wycofać się nam przyszło by ku granicom Księstwa podążyć.
Ruszyliśmy tedy gorzką porażkę przełykając ku granicom Księstwa w szyku sprawnym, a w straży tylnej sam Książę towarzyszył nam dzielnie rany odniesione znosząc czym nam otuchy dodawał. Spodziewaliśmy się też ataku Hellmuta wiedząc, że zwycięstwo rozochociło go zapewne a i wojów zda się mu nie braknie, tedy w tylnej straży conajprzedniejszych naszych zbrojnych kazał mi Książę prowadzić. Jak przewidywaliśmy tak się i stało. Wkrótce zwiadowca wypatrzył na wzgórzu okolicznym wojska Hellmuta stojące. Jarl liczył być może na przewagę dodatkową jaką mu owe miejsce dawało, ale widząc, że wojska Księcia jeno ukochanego władcę chronić chcą i nie myślą iść przeciw niemu sam z góry zlazł i przeciw nam ruszył.
|
|
Widząc to zaraz szyk ustawić kazałem zwarty, tarcza w tarczę trzymający się murem aby odeprzeć wroga. Błagać też zaraz poczęli woje Księcia swego aby im do szarży pójść dozwolił. Widzieli bowiem mrowie przeciwników i każdy wiedział, że tym razem na polu zostać mu przyjdzie. Jednak każdy też pragnął pięknie życie zakończyć i wrogów conajwięcej usiec a straty jakjadotkliwsze tym sposobem zadawszy reszcie towarzyszy dać sposobność wycofania się w granice Księstwa i jego obrony. Książę, choć drużynników los wielce mu na sercu leżał, dał zgodę, za czem poczęliśmy się do ostatniej walki przygotowywać w duchu. Na nasze nieszczęście! Bowiem gdyśmy już na śmierć gotowi do wrogich linii podeszli, gdy do szarży padł rozkaz synowie Draconii ruszyli na wroga z taką furią i wściekłością, że przez szyki jego zaskoczone ze szczętem jak nóż przez masło rozgrzane przeszli siejąc wokół śmierć i zniszczenie. Cóż z tego jednak, gdy każdy jeno o zgonie myślał nie spodziewając się, że wróg da mu żyć choćby tchnienie dłużej! Za czem choć nikt nam stanąć w szarży owej nie był w stanie szyk złamaliśmy i na pojedynki zaraz bitwa się rozpadła, a nikt towarzysza nie szukał jeno śmierci z rąk wroga i tego, by jak najwięcej wojów Hellmuta ze sobą w tę podróż zabrać. Przeto jednego za drugim włóczniami skuli wojów naszych przeciwnicy i mieczami rozsiekli choć każdemu pod stopami położyli braci swoich w zamian.
|
|
|
|
|