Bitwa_o_Helluborg,_2002.09.27-29_c.d.1

też pisanie do nas dotarło przyniesione przez posłów Knezia Stoigniewa, z którego to samo wynikało co już wywiad ustalił. Kneź Stoigniew zaskoczenie swe w pismach owych wyrażał sytuacji rozwojem nie mniejsze zda się, niż to nam przez Sigurda sprawione. Okazało się, że Konung swego lennika Knezia ostawił dla grodu obrony samego z garstką jeno jego własnych wojów i bez nijakiej pomocy. Stoigniew tedy do nas się o ową pomoc zwracał, bowiem armii Thorolfa tylko wyglądać było z murów Helluborga. Okazało się też, że Eskel, Hodvig Sigurda gdy się o rozwoju sytuacji dowiedział na stronę wroga przeszedł i już w obozie Thorolfa stał z wojskiem swoim. Sytuacja Stoigniewa zatem nie do pozazdroszczenia była. Niemniej, jako że Książę na wezwanie swego sojusznika przecie do Gardarlandu szedł marszu zatrzymać nie myślał. Ostatecznie od samego Konunga już od dawna wieści nie było a nasi posłowie doń słani nie wracali. Przeto nie wiedząc co się naprawdę w Gardarlandzie dzieje szliśmy tam nadal, coby się na miejscu w sytuacji rozeznać.
    Przybywszy na pola wokół Helluborga się rozpościerające zastaliśmy sytuację doprawdy nie nazbyt pomyślną. Z samotnego namiotu na spotkanie wyszedł nam Kanclerz Stoigniewa Morgan, któren tu na nasze powitanie wysłanym został. Sam Kneź nazajutrz, tuż przed spodziewaną bitwą miał się z resztą swych sił skąpych pojawić

w grodzie. Reszta Sigurdowych wojów albo w ogóle się na pole nie stawiła, albo przeszła już do Thorolfa. Sam zaś Thorolf w otoczeniu nieodłącznych Skraelingów rozłożył się już opodal obozem, z którego śpiewy i gwar jego licznej armii dobiegały nas co czas jakiś. Po takim wypadków rozwoju Książę uznał, że obóz rozbić trzeba i do rana poczekać negocjacji, które z pewnością nastąpią. Inaczej zaś być nie mogło, bowiem nawet sam Kneź Stoigniew, ostatni z Sigurdowych, który jeszcze Konungowi posłuszeństwa nie wypowiedział wahał się otwarcie czy grodu Thorolfowi nie oddać i do niego nie przyłączyć się za takie traktowanie, jakim go jego Pan uraczył. Wieczór upłynął więc nam na dysputach i planach na dzień następny oraz oddawaniu się przyjemności nowej na Książęcym dworze acz wielce ostatnio popularnej, czyli paleniu shishy. Słyszeliśmy co prawda co jakiś czas skradających się wkoło zwiadowców Thorolfa, ale postanowiwszy zachować neutralność nikogo Książę przeciw nim nie posyłał. Owi zaś jeno dziwić się wielce zapewne musieli co jakiś czas przedziwnych bulgotów z namiotu Książęcego dochodzących wysłuchując.
    Rano, gdy reszta wojsk Książęcych w tylnej straży idąca do obozu naszego dotarła szykować się poczęliśmy do zbrojnej potyczki, do której lada chwila dojść mogło. Jednak z obozu przeciwnego tym razem żaden gwar ni choćby jakikolwiek inszy

Spis treści
Co nowego?
Księstwo Draconii
Kroniki
Prawa
Życie codzienne
Polecamy