|
Po onych sportowych zmaganiach całą grupą do pobliskiej rzeki wyruszyliśmy, gdzie
gorąc majowego popołudnia z rozpalonych ciał spłukaliśmy i na powrót do stołów zasiąść
mogliśmy. W tejże porze reszta Dracończyków do nas z drogi dotarła, a
mianowicie Joanna i Michał z Brochowa oraz służka Marzena i pachołek Lothar.
Późnym popołudniem wszyscy na spacer po terenie się wybrali, na rozmowy,
polegiwania na trawie a i na insze swawole sobie pozwalając.
|
|
Uczta do ciemnej nocy się przeciągnęła, kiedy to, ze względu na nów księżyca kirem
okolice pokrywającym lampki oliwne zapaliliśmy i rozmowy trwały, trwały, trwały...
Finna Kronikarka |
|